Zbieramy na rehabilitacje i środki pomocnicze
Witam.
Mam na imię Jarek. Ponad sześć lat temu wybierałem się na zaplanowany urlop rowerowy, w plecaku miałem jedynie
ubrania na zmianę i sprzęt fotograficzny.
Fotografia była moją pasją, planowałem objazdówkę przez Polskę, która miała zakończyć się na Słowacji. Wyznaczyłem swój własny 'szlak fotograficzny' na którym chciałem zrobić najlepsze zdjęcia w moim życiu. Niestety moja wycieczka zakończyła się szybciej niż rozpoczęła. Kierowca dostawczego busa był zajęty rozmową przez telefon, wystarczyła chwila nieuwagi żeby moje życie wywróciło się do góry nogami...
Jarek mógłby tak rozpocząć opowiadanie swojej historii, niestety nie jest w stanie sam tego zrobić.
Ponad sześć lat temu podczas wyjazdu na urlop uległ wypadkowi. Po przyjeździe do szpitala lekarze nie zostawili nam żadnej nadziei... "Dobrze, że Państwo przyjechali, nie powinien być teraz sam...". Ostatnie słowa jakie usłyszeliśmy przed wejściem na SOR. Nie potrafimy zliczyć ilości złamań, urazów, wylewów i krwiaków. Płuca i mózg były doszczętnie zniszczone... Nie ma więcej niż 3% szans na przeżycie, tak mówili lekarze. Ale Jarek się nie poddał. Ciągle walczył. Pierwsze 7 miesięcy był w śpiączce z której stopniowo zaczynał się wybudzać. Jego ciężka praca i nasze wsparcie sprawiły, że dzisiaj jest już w pełni wybudzony. Niestety zniszczenia były zbyt wielkie, a ich konsekwencje ogromne. Jarek wymaga naszej całodobowej opieki i pomocy. Nie chodzi, nie potrafi sam usiąść, nie mówi...
Nie wiemy czy nas pamięta, czy poznaje... Jednak cały czas uwielbia się uśmiechać tak jak kiedyś, a my nie tracimy nadziei, że przyjdzie dla nas lepszy czas.
Jarek oprócz fotografii miał jeszcze jedną pasję, pomaganie innym. Udzielał się w fundacjach charytatywnych, był honorowym dawca krwi, wysyłał paczki świąteczne do domów dziecka... Tak naprawdę nie wiemy jak wielka była jego pomoc, ponieważ nigdy się tym nie chwalił. Pomagał bezinteresownie, bez jakiegokolwiek rozgłosu.
Jesteśmy rodziną Jarka i teraz to my prosimy o pomoc dla niego.