Człowiek może stracić życie , nigdy nadzieję i wiarę w drugiego człowieka.
Dzień dobry.
Teraz w chorobie mało kto mnie rozumie i wie czego mi potrzeba do w miarę *normalnego* życia a to tak niewiele bo troche radości, widoku słońca , księżyca i nieba. Dawniej często na swojej drodze spotykałem ludzi różnych ale zazwyczaj byli oni bezduszni i próżni. zazdrościli mi nie wiem czego: moze wielu lat cierpień, samotności a moze utraconej młodości...? a teraz żadnych ludzi :( eh moze dlatego ze kiedys wiodło mi sie lepiej tzn. zdrowiej a teraz siedze na wózku ponieważ 24 lata temu na SM zachorowałem i do tej pory nie wyzdrowiałem i nie wyzdrowieje. .Stwardnienie rozsiane niszczy moje ciało, ręce tez mam nie władne że najeść samodzielnie się nie mogę . Żyję z renty , choroba postępuje a pieniążków coraz mniej po dokonaniu opłat czynszowych, daniu paru "groszy" pani która prawie charytatywnie mi pomaga bo przecież ktoś większą część dnia musi mnie doglądać. Leki podstawowe rozkurczowe brane przy SM są osiągalne dla mnie ale nie wszystkie. Pozostałe są drogie zwłaszcza te na miażdżyce kończyn dolnych. Po konsultacji na oddziale chirurgii angiologicznej powiedziano mi wprost gdyby zaczęło się coś złego z nimi dziać to lepiej je amputować niż operacyjnie leczyć bo przecież nogi są mi niepotrzebne skoro siedzę na wózku zacząłem się bać gdyż chcę pozostać w "kompletnym" stanie. Coraz trudniejsze jest utrzymanie posiadanego sprzętu niezbędnego by w miarę normalnego funkcjonowania (wózek elektryczny. który sam prowadzę za pomocą ruchów głowy . platforma przy schodowa dla wózka by wydostać się na dwór) i inne sprzęty Ciągłe jej konserwacje i przeglądy które wymaga Urząd Dozoru Technicznego. Zbieram na rehabilitację , niektóre leki na które mnie nie stać i opiekę ponieważ zostałem sam na tym ... świecie . Często zastanawiam się czy na cokolwiek mnie jeszcze stać i po co to robię? Za każde wsparcie i udostępnienie stokrotnie dziękuję.
pierwsze zdjęcie z 2012
drugie opis badań
trzecie zdjęcie z 2022 roku