Katarzyna Madeja

Żuczek to królik baranek, urodzony prawdopodobnie w październiku 2019 roku. Trafił do KTOZu z EC i przerostem siekaczy, przez co nie mógł znaleźć domu. W kwietniu 2021r. pokochałam go od pierwszego wejrzenia - majówkę spędziliśmy już razem. Żuczek wymagał kastracji i usunięcia siekaczy. Niestety, mimo że obie operacje poszły dobrze, wkrótce zaczęły się kłopoty z uchem. Królik przeszedł dwukrotną przebudowę kanału słuchowego. Gdyby tego było mało, w uchu zrobił się ropień, wymagający regularnych wizyt u weterynarza - przychodnia była naszym drugim domem przez długie miesiące. Na skutek jednej choroby, Żuczka dopadły kolejne - łupież wędrujący jako skutek obniżonej odporności, kokcydia, zatrzymania perystaltyki jelit. W 2024 roku zaczęły się ataki neurologiczne, które zaprowadziły nas do nowego lekarza weterynarii. Wymazy wykazały dwie groźne bakterie beztlenowe w uchu - gronkowca i trueperellę, zaś tomografia dała wskazanie do operacji. Koniec 2024 obfitował w dobre wiadomości: po 9 miesiącach leczenia, ucho Żuczka było wolne od bakterii, a on sam w końcu jadł cekotrofy. Niestety, antybiotyk spowodował anemię, z której obecnie wychodzimy - trzeba było więc odstawić antybiotyk... Niedawno ataki neurologiczne wróciły. Wrócił też gronkowiec, odporny na Sultrim, który podawaliśmy Żuczkowi. Jan na ironię, królik jest pełen życia i za nic nie ma ochoty umierać :D Na leczenie Żuczka wydałam już kilkanaście tysięcy złotych, ta kwota dalej rośnie. Tylko od początku stycznia 2024 do stycznia 2025 wydałam 5500 zł - a są to koszty wyłącznie wizyt, bez dojazdów i specjalnej diety. Poprzednie lata były jeszcze trudniejsze, gdyż u weterynarza byliśmy nawet kilka razy w tygodniu. Adoptując Żuczka wiedziałam, że opieka nad (stadnym) zwierzakiem wiąże się z wydatkami - dziś jestem w momencie, kiedy proszę o wsparcie w leczeniu, na które nie byłam przygotowana. Żuczek to najcieplejszy, najczulszy królik, jakiego możecie spotkać na swojej drodze. Choć przeszedł wiele, wciąż jest radosną przytulanką, która uparcie wywija się z rąk kostuchy - z Waszą pomocą jeszcze przez kolejne lata.